28 kwi 2015

San Antonio Tour


Dominika: ...po 3 godzinach snu, pół przytomne, ale dumne z siebie, że udało nam się dotrzeć na czas udałyśmy się do recepcji, aby wymeldować się z pokoju. Tak, zapłaciłyśmy za pokój, w którym spędziłyśmy 4 godziny! Po zakupie kawy, bez której na pewno nie byłybyśmy w stanie w ogóle funkcjonować przyszedł czas na zwiedzanie, oczywiście przed tym załatwienie wszystkich formalności. Następnie razem z grupą około 40 Au Pair zapakowałyśmy się do autokaru i ruszyliśmy na całodzienny tour. Pierwszym punktem był River Walk, czyli sieć chodników wzdłuż brzegów rzeki San Antonio, gdzie znajduje się mnóstwo restauracji, barów, sklepów. Jedna z większych atrakcji turystycznych.
Po dotarciu na miejsce czekaliśmy na naszą barkę, na której spędziłyśmy kolejna godzinę podziwiając San Antonio z tej perspektywy. Przed udaniem się w kolejną lokalizację miałyśmy chwile wolnego czasu, aby zaopatrzyć się w pamiątki i zjeść lunch. Stamtąd ruszyliśmy do kolejnej atrakcji turystycznej - The Alamo Mission, powszechnie nazywane Alamo. Jest to dawna katolicka misja i  twierdza, oraz miejsce bitwy pod Alamo w 1836 roku. Obecnie jest to muzeum w Alamo Plaza Historic District w centrum San Antonio. Chociaż większą cześć niż muzeum zajmuje chyba sklep z pamiątkami. Po krótkiej wizycie w muzeum i zrobieniu kilku fotek wyruszyliśmy do Mission San Jose, kolejna a zarazem największa z misji(misje hiszpańskie nie były kościołami, ale społecznością, z kościołem w centrum). I tak po półgodzinnym spacerze wokół skupionych tam zabytków, kolejne 30 minut spędziłyśmy w "sali kinowej" znajdującej się na terenie obiektu, jako część sklepu z pamiątkami oczywiście, oglądając filmik o historii misji. Nie wiem czy brak snu czy sposób w jaki ta produkcja została stworzona(wszyscy mówili taaak wolno, że gdyby tylko odrobinkę zwiększyli tempo to spokojnie wyszedłby z tego 10 minutowy film), ale ledwo powstrzymywałam się przed drzemką. Ostatnim przystankiem przed powrotem do hotelu był Historic Market Square. Bardzo kolorowe miejsce z masą restauracji, barów, sklepów. Ze względu na to zbliżała się Fiesta było wyjątkowo tłoczno, rozstawione były sceny gdzie grano muzykę na żywo, restauracje były wypełnione do ostatniego miejsca, a na stolik trzeba byłoby czekać około 2 godzin! Po przeciśnięciu się przez tłumy, spróbowaniu słynnych margaritas nadszedł czas na powrót do autokaru i powrót do hotelu. Przez ogromne zmęczenie czułam się jakbyśmy zwiedzały San Antonio przez kilka dni. I mimo, że tour trwał tylko kilka godzin to udało nam się zobaczyć wszystkie główne atrakcje miasta. Pogoda również dopisała, było bardzo ciepło-miła odmiana od szalonej, wiecznie zmieniającej się pogody Colorado. A do tego wszędzie było tak zielono, aż żal było wyjeżdżać!




                                                                               Dominik& Sara

2 komentarze:

  1. Z tego co widzę bardzo historyczne jak na Stany miasto. Jak zwykle pozdrawiam fotografa :D. Mam pomysł na wpis, który zaciekawi nie tylko mnie! Może napiszecie o swoim budżecie, jak organizujecie pieniądze na przyjemności, ile wydajecie na ciuchy? Z tego co czytam to sporo jeździcie, jestem ciekawa, jak kasa się przy tym rozkłada.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z kasą jest średnio przynajmniej u mnie ;) ale na szczęście Dominika to wszystko jakoś ogarnia!Taki wpis może niedługo się pojawi, ale musimy chyba najpierw razem usiąść,przedyskutować i to napisać. Kolejny jaki mamy zaplanowany to trochę nawiązanie do tego po co byłyśmy w Texasie, czyli notka o szkole i kursach;)

    OdpowiedzUsuń

How I Moved To The USA. All rights reserved. BLOG DESIGN BY Labinastudio.
Back to Top