19 lip 2015

ALASKA-Talkeetna i Park Narodowy Denali



Dominika: Od Seward do ostatniego punktu programu-Talkeetna dzieliło nas 240 mil (390 km). Dotarłyśmy na miejsce w środę po 22, ale dzień trwający 17 godzin niesamowicie ułatwił nam podróżowanie po Alasce. O 22 słońce jeszcze nie zaczynało zachodzić, więc nie musiałyśmy się martwić, że będziemy błądzić po ciemku na końcu świata. A Talkeetna znajduje się na odludziu! Źródła internetowe podają, że populacja w tym miejscu to 876 osób (a mnie osobiście ta liczba wydaję się dużo za duża). Zdecydowałyśmy się zatrzymać w tej miejscowości tylko ze względu na to, że znajduje się w miarę blisko,bo oddalona o jedyne 150 mil (240 km), Parku Narodowego Denali, czyli naszego głównego celu.
Na trzy noce, które zaplanowałyśmy spędzić w Talkeetna wybrałyśmy ponownie domki (oprócz domku, który wynajmowałyśmy, obok dostępny był tylko jeden więcej. Dwa domki pośrodku lasu nad jeziorem-cisza, spokój-idealne miejsce na odpoczynek od bycia au pair). Czwartek postanowiłyśmy spędzić na spokojnie, zrobić przerwę od długich podróży samochodem. Przeszłyśmy się po "centrum" Talkeetny, wybrałyśmy sie na Denali Viewpiont skąd czasami niektórzy mają szczęście zobaczyć Mount McKinley w całej okazałości. Nam ponownie dopisało szczęście! A resztę wieczoru spędziłyśmy na naszym odludziu, korzystając z chwili odpoczynku, ponieważ na piątek zaplanowałyśmy wizytę w Parku Narodowym i chciałyśmy wyruszyć jak najwcześniej. Denali National Park and Preserve to największy Park Narodowy w USA a nazwa pochodzi od słowa Denali,który jest indiańską nazwą szczytu McKinley-najwyższego szczytu w Ameryce Północnej (wchodzi także w skład tzw. Korony Ziemi). Park zajmuje powierzchnię 6,075,029 akrów, a w nim znajduje się tylko jedna droga o długości 92 mil (150 km),z czego tylko 15 mil dostępne jest dla prywatnych samochodów, resztę parku można podziwiać z busików, które kursują pomiędzy jednym a drugim krańcem rezerwatu. My także zdecydowałyśmy się na shuttle bus. Shuttle bus  w przeciwieństwie do tour bus nie posiadał przewodnika czy lunchu wliczonego w cenę, przez co był dużo tańszą opcją i trochę krótszą. Mimo, że nie mieliśmy przewodnika to nasz kierowca był bardzo zaangażowany w swoją pracę i dużo o parku opowiadał. Nie wiem do końca jakie magiczne moce posiadał, ale zawsze był też pierwszą osobą, która dostrzegała zwierzęta, mimo,że my pasażerowie, wpatrzeni w okna, wypatrujący dzikiej przyrody mieliśmy przewagę liczebną, plus nie musieliśmy się skupiać na prowadzeniu busa (a droga w pewnych momentach była wąska, kręta i blisko urwiska). Podczas 6 godzinnej wycieczki mieliśmy oczywiście kilka przystanków, ale głównie podziwialiśmy wszystko  okna autokaru, aby nie zakłócać spokoju dzikich zwierząt. Odważni w każdej chwili mogli wysiąść i ruszyć na hiking, a następnie złapać inny shuttle bus, które kursowały co jakiś czas. Odważni, bo na terenie parku można spotkać między innymi łosie, wilki, karibu, owce jukońskie czy niedźwiedzie grizzly! Jako, że szczęście dopisywało nam przez cały pobyt, nie mogło być inaczej także tutaj, a mianowicie widziałyśmy z bliska niedźwiadki grizzly!! Akurat przechodziły przez jedyną ulicę w parku tuż przed nami. Zatrzymaliśmy się zaraz obok nich, aby z autokaru móc je sfotografować. Niesamowite! Trochę przerażania się wkradło kiedy kilka metrów od wspomnianych niedźwiedzi, spostrzegliśmy dwie osoby, które wyglądały jakby nie spodziewały się w ogóle takiego spotkania podczas spaceru. Kierowca od razu poinformował innych kierowców gdzie te dwie osoby się znajdują, niestety nie mogliśmy ich zabrać do naszego busa, gdyż niedźwiedzie były zaraz obok nas,a para, która wybrała się na hiking próbowała trzymać się poza zasięgiem wzroku grizzly i czekała w którą stronę zwierzęta postanowią się udać. Dobrze, że nam nie wpadł do głowy pomysł na hiking, bo chyba umarłabym ze strachu podczas takiego spotkania. Miałyśmy okazję zobaczyć chyba wszystkie wspomniane wcześniej zwierzęta poza wilkami, których w parku jest niewiele i szanse na ich zobaczenie są znikome (nawet z naszym szczęściem). Park opuściłyśmy ok 18, więc do Talkeetny dotarłyśmy dość późno,a po długim dniu pełnym wrażeń byłyśmy wykończone. Następnego dnia rano spakowałyśmy się i ruszyłyśmy z powrotem do Anchorage, gdzie spędziłyśmy ostatnie popołudnie naszych wakacji przed wylotem, każda z nas do swojego stanu.


                                                                                                                                                                                              Dominika & Sara

1 komentarz:

  1. O mojtypanieboze !!! Misie!! Nie mam pojęcia jak wyrazic moja zazdrosc ze widzialas Alaske I misiaki <3

    OdpowiedzUsuń

How I Moved To The USA. All rights reserved. BLOG DESIGN BY Labinastudio.
Back to Top