1 wrz 2017

KANADA


Ostatni post podróżniczy zakończyłyśmy słowami " ...i pierwszy raz od ponad półtora roku wyjechałyśmy poza obszar Stanów Zjednoczonych..." co prawda wpis ten został dodany 19 czerwca 2016 roku i nie nie przekraczałyśmy granicy przez ponad rok. Ostatnie miesiące w Stanach były mega intensywne i związane z planowaniem miesiąca podróżniczego i powrotem do domu. A jak to po powrocie bywa, każd-y/-a au pair wie - wielka depresja,  która nie ominęła również nas i dopiero po roku zebrałyśmy się na odwagę na zakończenie tej historii.
No więc...

KANADA - istnieje wiele sprzecznych informacji na stronach agencji dotyczących przekraczania granicy przez au pair, szczególnie na drugim roku. Sara miała podpis od agencji na dokumencie  DS2019, Dominika nie a mimo tego bezproblemowo przekroczyłyśmy granicę, mimo iż nasz drugi rok kończył się za trzy miesiące. W Kanadzie spędziłyśmy dwa dni. Po ośmiu godzinach spędzonych w busie dotarłyśmy z Bostonu do Niagara Falls. Po dość wykańczającej podróży czekał nas jeszcze godzinny spacer na same wodospady, cały czas mając nadzieję, że znajdziemy jakieś otwarte miejsce tak wcześnie rano, żeby coś zjeść, napić się kawy - żeby przetrwać. No i w tym miejscu, musimy opowiedzieć o najgorszym śniadaniu jakie jadłyśmy. Głodne i zdesperowane weszłyśmy do pierwszego otwartego miejsca, co jak się później okazało było błędem. Zamówiłyśmy tradycyjnie naleśniki z bekonem kanadyjskim, jednak nie wiedziałyśmy, że bekon kanadyjski różni się od amerykańskiego - podany nam został talerz na którym znajdowały się dwa wielkie kawałki "mięcha" które niczym nie przypominały żadnego bekonu.


Spróbowałyśmy, jednak poległyśmy przy tym zadaniu -wzięłyśmy jednak jedzenie na wynos i tym samym dokarmiłyśmy okolicznych bezdomnych. Po tym smutnym początku dnia dotarłyśmy nad słynne wodospady i sam widok pozwolił zapomnieć o tym przykrym doświadczeniu.
Jako, że nasza podróż była na budżecie darowałyśmy sobie wycieczkę statkiem i ograniczyłyśmy się do punktów widokowych, które po stronie kanadyjskiej są o wiele lepsze. I tak spędziłyśmy kolejne kilka godzin - podziwiając, robiąc miliony zdjęć z przerwami na gorącą czekoladę by się ogrzać, bo pogoda wcale nas nie rozpieszczała. W godzinach popołudniowych czekała nas kolejna podróż - teraz już do Toronto, w którym spędziłyśmy jedną noc.

Nie będąc nawet jeszcze godziny w tym mieście Sarę zdążyła zatrzymać policja: Do hostelu nie było daleko, więc stwierdziłyśmy, że dotrzemy tam na piechotę, jak zwykle idąc z walizkami, planując gdzie wyjdziemy wieczorem, żywiołowo dyskutowałyśmy, jednak w pewnym momencie Dominika nie uzyskała żadnej odpowiedzi, zaczeła więc się rozglądać co się stało z Sarą, a ta kilka metrów dalej ucinała sobie pogawędkę z policją. Okazało się, że nasz hotel znajdował się w najniebezpieczniejszej dzielnicy Toronto a policjanci zaproponowali, że nas podwiozą na miejsce. My jednak, trochę zaskoczone tą kanadyjską uprzejmością i będąc już kilkanaście kroków od hotelu, stwierdziłyśmy, że może przeżyjemy tą niebezpieczną podróż i zdecydowałyśmy się kontynuować bez pomocy funkcjonariuszy policji, ci jednak nie dali za wygraną i jechali za nami aż do momentu jak dotarłyśmy na miejsce, by upewnić się, że wszystko jest ok. Zatrzymałyśmy się w Royal Oak Inn przy ulicy Dundas, według nas okolica wyglądała w miarę normalnie...
Zawsze głównym punktem naszych podróży jest jedzenie, nie inaczej było również i w tym przypadku. Wybór padł na kuchnię indyjską, a dokładnie restaurację "PAI", mimo, że byłyśmy bardzo głodne postanowiłyśmy poczekać godzinę na wolny stolik - było warto - potrawy, które tam jadłyśmy wspominamy do dziś! Oprócz potraw indyjskich, próbowałyśmy kuchni koreańskiej i oczywiście kanadyjskiego poutine.W przerwach między jednym posiłkiem a drugim udało nam się zobaczyć trochę miasta. Byłyśmy m.in na Nathan Phillips Square czy Toronto Island Park i tak minął nam jeden dzień pobytu w Toronto.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

How I Moved To The USA. All rights reserved. BLOG DESIGN BY Labinastudio.
Back to Top