28 sty 2015

New Orleans


Dominika: W kolejną podróż, i to tylko tydzień po powrocie z Nowego Meksyku, wyruszyłyśmy do Nowego Orleanu. Wiele osób dziwiło się dlaczego akurat Nowy Orlean skoro mogłyśmy wybrać każde inne miejsce, ja jednak zawsze chciałam tam pojechać  (poniekąd przyczyną tego może być uzależnienie od seriali i filmów). Jako, że była to nasza pierwsza zaplanowana podróż (Nowy Meksyk był dość spontanicznym pomysłem) więc wyczekiwałam jej z niecierpliwością, odliczając dni, a trochę to trwało, bo bilety lotnicze zakupiłam dwa miesiące wcześniej (co swoja drogą też wydarzyło się dosyć przypadkowo, a to ze względu na mój problem- nałogowo sprawdzam strony linii lotniczych. I tak któregoś dnia rano przeglądając i sprawdzając ceny natrafiłam na ciekawą ofertę lotów właśnie do Luizjany, więc od razu szybki telefon do Sary z pytaniem: Jedziemy? A wieczorem już kupowałyśmy bilety!).
Pierwsze wrażenie po dotarciu do celu podróży? „Czemu jest tak gorąco, przecież jest grudzień” i „chyba się źle spakowałam”. W związku z tym, że pogoda zupełnie nas zaskoczyła, pierwszym punktem, który miałyśmy odwiedzić był….H&M. W planie miałyśmy mnóstwo zwiedzania, temperatura dochodziła prawie do 80 stopni Fahrenheita/25 Celsjusza, a my zabrałyśmy ze sobą kozaki. Każda wymówka do zakupów jest dobra! Wyposażone w nowe buty ruszyłyśmy w kierunku najstarszej i najsłynniejszej części Nowego Orleanu- French Quarter. Cały dzień spędziłyśmy krążąc między ulicami Canal Street, Esplanade Avenue, Decatur Street i Rampart Street oraz Jackson Square i podziwiając charakterystyczną zabudowę dzielnicy, która jest mieszanką stylu francuskiego, hiszpańskiego i amerykańskiego. Naprawdę robi wrażenie! Oprócz tego oczywiście, można zatrzymać się w każdej chwili, żeby posłuchać dobrej muzyki, odwiedzić sklep voodoo czy zjeść lunch w fajnej restauracji. Wieczorem postanowiłyśmy wybrać się na poszukiwania odpowiedniego miejsca, aby posłuchać Jazzu. Wybór padł na  The Spotted Cat. Świetne miejsce z ciekawą muzyką. Można było poczuć klimat Nowego Orleanu. W drodze powrotnej miałyśmy okazję zobaczyć na własne oczy jak w nocy wygląda jedna z najbardziej znanych ulic na świecie-Burbon Street. I rzeczywiście impreza tutaj trwa całą noc-mnóstwo turystów, klubów, restauracji, przy czym w przeciwieństwie do Frenchmen Street ciężko tu znaleźć dobry repertuar muzyczny a oferowane tu atrakcje mało mają wspólnego z prawdziwą sztuką Nowego Orleanu. Kolejnego dnia maiłyśmy zaplanowane zwiedzanie z przewodnikiem nowoorleańskich cmentarzy-pomysł Sary (przynajmniej nie musiałam iść tam w nocy). Rozpoczęliśmy w muzeum voodoo, a następnie razem z grupą 5 osób i przewodnikiem (nie jestem w stanie znaleźć słowa, żeby opisać tę postać-powiedzmy, że był dość specyficzny i który mówił w sposób trudny do zrozumienia, podobnie jak reszta mieszkańców Luizjany) ruszylismy w kierunku cmentarza St. Louis Number One- najstarszego i najbardziej znanego w Nowym Orleanie. Po tym interesującym doświadczeniu nadszedł czas na odwiedzenie słynnej kawiarni Cafe du Monde. A jeszcze tego samego dnia postanowiłyśmy wybrać się do City Park na Celebration in the Oaks czyli jeden z najbardziej spektakularnych festiwali świątecznych światełek w USA. Po dwóch dniach pełnych wrażeń nadeszła niedziela, czyli ostatni dzień naszego pobytu w tym wyjątkowym miejscu. Na szczęście czasu miałyśmy wystarczająco dużo, aby jeszcze raz przejść się ulicami na French Quarter. Teraz tylko nie mogę się doczekać kiedy wybiorę się do Nowego Orleanu po raz kolejny!





Sara: Potwierdzam, że Nowy Orlean jest wspaniały! Aktualnie to chyba moje ulubione miasto, bardzoo trudno będzie przebić ten weekend. Będąc w NOLA próbowałyśmy kręcić filmiki, więc jak ktoś chce zobaczyć te przypadkowe ujęcia to zapraszamy do oglądania!







                                             
                                                                                 Dominika Sara

4 komentarze:

  1. Aaaa ja też muszę odwiedzić Nowy Orlean! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog, czekam na więcej :) Nowy Orlean ostatnio kojarzy mi się z serialem The Originals

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne zdjęcia po prostu świetne! Chyba lepszego określenia znaleźć nie mogę ;)
    Ah Nowy Orlean to u mnie punkt drugi zaraz po wielkim kanionie,po zdjęciach widzę że może mnie zachwycić!
    Ściskam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też się marzy NOLA <3 zdjęcia naprawdę piękne :)

    OdpowiedzUsuń

How I Moved To The USA. All rights reserved. BLOG DESIGN BY Labinastudio.
Back to Top