19 cze 2016

Szaleni studenci Harvardu




Sara: Ostatni wpis zakończył się tym, że po krótkiej wizycie w DC i Philadelphii znów wylądowałyśmy w NYC,  ale to jedynie na kilka godzin - miałyśmy czas żeby dojść do Whole Foods, zjeść coś ciepłego, chwilę odpocząć i co najważniejsze przygotować się do kolejnej podróży(czyt. założyć dresy). Około północy wsiadłyśmy w na pokład autobusu tym razem zmierzającego do Bostonu! Boston zawsze był na naszej liście miast do zobaczenia, więc kiedy szukając weekendowych kursów, znalazłyśmy właśnie taki który odbywa się w tym mieście, nasz urlop musiałyśmy zaplanować tak żeby i ten trzy dniowy kurs gdzieś tam zmieścić.
Na miejsce dotarłyśmy w piątek około godziny 5 rano, a o 15 tego samego dnia miałyśmy się już stawić w szkole na pierwszych zajęciach. Jako, że nasz host z airbnb mógł nas wpuścić do domu dopiero koło 13, poranne godziny spędziłyśmy spacjując z walizkami po downtown i w czytelni miejskiej biblioteki(warto odwiedzić, architektura tej biblioteki robi wrażenie!) Miałyśmy też chwilę by spotkać się z au pair która przyjedzie do obecnej rodziny Dominiki, na jej miejsce. Kurs który wybrałyśmy odbywał się w Bunker Hill Community College i nosił bardzo oklepaną nazwę czyli "American Dreams: USA and Your City in a Nutshell". Przyznam szczerze, że ze wszystkich kursów(a było ich aż 3) w mojej au pair'owej karierze ten podobał mi się najbardziej i chyba najtaniej nas wyniósł. Pierwszego dnia tak jak juz wspomniałam miałyśmy być na miejscu około 15, przez pierwsze godziny mieliśmy kilka wykładów na temat historii Bostonu, później odbyło się to na co wszyscy czekali - międzynarodowa kolacja, było mnóstwo pysznego nie amerykańskiego jedzenia(yey! w końcu!).  Zaraz po kolacji aż do godziny 21.30, mieliśmy drugą część zajęć które głównie polegały na grach - bawiliśmy się w Jeopardy i opowiadaliśmy o swoich krajach.  W sobotę zajęcia  o 8 rano zaczęły się kolejnymi wykładami, tym razem na temat historii, polityki i zwyczajów Stanów Zjednoczonych. Około godziny 15 zaczęliśmy część turystyczna naszego szkolenia. Udaliśmy się pod pomnik Bunker Hill, który był połączony z muzeum oraz oddalonego jakieś 10 minut muzeum USS Constitution. W każdym z tych miejsc dostaliśmy listę pytań, którą podczas zwiedzania trzeba było uzupełnić i kolejnego dnia oddać. Ostatnim punktem tego dnia było przepłynięcie z Charlestown do centrum i fotograficzna zabawa tocząca się wzdłuż słynnego Freedom Trail. Zostaliśmy podzieleni na kilkanaście zespołów, każdy z nich dostał listę z zadaniami, żeby udowodnić że zadania zostały wykonane trzeba było je uwiecznić na zdjęciach - czyli bardzo kreatywny pomysł na zwiedzanie. Ostatniego dnia zajęć zostaliśmy podzieleni na cztery grupy, każda grupa robiła zupełnie co innego w różnych lokalizacjach. My zostałyśmy przydzielone do grupy, która wybrała się na Harvard.  Jeden z naszych wykładowców został naszym przewodnikiem, podzielił się on kilkoma ciekawostkami z życia studentów, którzy jak się okazuje nie są tak spokojni i ułożeni jak może się wszystkim wydawać(np. przed egzaminami biegają nago nocą po dziedzińcu i krzyczą; sikają na pomnik, którzy wszyscy turyści dotykają; ci, którzy pracują w dwóch rywalizujących ze sobą uniwersyteckich gazetach robią sobie dowcipy...). Odwiedziliśmy dwa muzea: Peabody i Naturalnej Historii, które należą do Harvardu. Podobnie jak dzień wcześniej zostały nam rozdane kartki z pytaniami i zadaniami, które należało wykonać w ciągu zwiedzania i na zakończenie dnia oddać, by nasze szkolenie zostało zaliczone. Nasza wizyta na Uniwersytecie wypadła w ten sam weekend, kiedy odbywał się tam festiwal artystyczny, mogłyśmy więc posłuchać twórczości studentów(tych którzy zostali na terenie szkoły, bo większość z nich wyjechała na spring break). Przyznam ze do kursu i calej tej szkoły byłyśmy bardzo sceptycznie nastawione, chyba przez to ze gdzieś tam w głowie miałyśmy wspomnienia naszych poprzednich kursów, które należały do niezwykle nudnych i nic nowego nie wnoszących. Ten na szczęście był jednak zupełnie inny! Wszystko to, szczególnie dzień na Harvardzie sprawiło, że aż zatęskniłyśmy za studenckim życiem. Boston tez zrobił na nas duże wrażenie,  szczególnie architektura i klimat tego miasta. Z całej naszej podróży, która jednak na tym miejscu się jeszcze nie kończy to właśnie zwiedzanie tego miasta było moja ulubiona częścią! Wracając do podróżowania...w niedziele po zakończonym kursie miałyśmy kilka godzin czasu wolnego, wiec znów wykorzystałyśmy je na spacer i ciepły posiłek w downtown a kolo godziny 19 wsiadłyśmy w kolejny autobus(nie kończąca się historia) i pierwszy raz od ponad półtora roku wyjechałyśmy poza obszar Stanów Zjednoczonych...





                                                                                               Sara & Dominika

5 komentarzy:

  1. Dziewczyny ! A ile zostajecie jeszcze w USA i w jakich miastach jesteście bo chyba się pogubiłam ... xD I rozumiem, że to już po rematchu ? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha...już dawno po rematchu, ja w Newport Beach, Dominika Manhasset, zaraz obok NYC! w USA zostajemy jeszcze tylko troszkę, bilety do domu już zabookowane!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chciałam zrobić jakiś taki kurs, ale w końcu mi nie wyszło :)
    Newport Beach ahh <3 moje kochane miejsce!
    Kiedy wracacie? Bo ja też już niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pod koniec sierpnia ale jeszcze musimy Colorado odwiedzić ;) a ty kiedy?

      Usuń

How I Moved To The USA. All rights reserved. BLOG DESIGN BY Labinastudio.
Back to Top