Sara: Oj, strasznie ciężko szło mi pisanie tego, co znajduje
się w dzisiejszym poście, nie wspominając już o tygodniowym zbieraniu się, żeby
w ogóle przed tym komputerem usiąść i chociaż ten edytor tekstu otworzyć. Jednak
uff...udało się! Myślę,że przed wylotem warto coś wspomnieć na temat tego całego procesu, który doprowadził do znalezienia host rodziny. To, co znajduje
się poniżej, będzie jedynie opisane z mojego punktu widzenia a jak Dominice będzie
się chciało, to pewnie doda coś od siebie (albo i nie). Wiem, że agencji
zajmujących się organizowaniem wyjazdów Au Pair do USA jest przynajmniej
kilkanaście. Nie orientuje się, na jakich zasadach działają
te pozostałe, oprócz tej, w której się razem znalazłyśmy. Wszystkie
opisane poniżej kroki, "kroki" śmiesznie brzmi...może
lepiej etapy,będą dotyczyć Cultural Care. Nie chce powtarzać tego co mają
napisane na swojej stronie (choć pewnie i tak się pewnie coś powtórzy, więc
sorry)Więc może jeśli kogoś interesuje jak agencja ta działa, warto najpierw
odwiedzić ich stronę a później tu wrócić(albo i nie)? No, nie ważne.
Przechodząc do rzeczy...
Wszystko zaczęło się od spotkania informacyjnego(haha jak to brzmi) nie mojego a Dominiki, która wybrała się na nie chyba w październiku(?) Do mnie na samym początku ten pomysł w 100% nie przemawiał. Byłam przekonana, że tak naprawdę nic z tego nie wyjdzie (czyli jak zwykle). Jednak widząc a może raczej słuchając relacji Dominiki z jej pierwszych rozmów skypowych z rodzinami i widząc ekscytacje, gdy na profilu pojawiały się nowe matche (do dziś pozostało mi obsesyjne sprawdzanie poczty) splagiatowałam jej pomysł i dwa miesiące później i ja się znalazłam na spotkaniu informacyjnym. Z tego, co się orientuje takie spotkania, na pewno odbywają się raz w miesiącu (a może nawet częściej) w kilkunastu miastach Polski. Moje odbyło się we Wrocławiu, całe to wydarzenie trwało ok. dwóch godzin, najpierw przedstawicielka programu - w moim wypadku była to Marta(przesympatyczna osoba) przedstawiła nam zasady, pokazała zdjęcia i opowiedziała o swoim roku w Stanach i swojej rodzinie goszczącej, odpowiedziała na wszelkie nurtujące nas pytania, na tym skończyła się część pierwsza. W części drugiej (oj, jak poważnie) odbywały się rozmowy z Martą po angielsku, by mogła sprawdzić, jak ten nasz poziom językowy wygląda i czy się w ogóle nadajemy ;) Jeśli jesteście zdecydowani na wyjazd, może warto na spotkaniu od razu zapytać o zniżki. Ja z jednej z takich zniżek skorzystałam i z tego, co wiem, jest ona na stałe wprowadzona do programu - jeśli wypełnicie profil w ciągu 2 tyg. od spotkania to łapiecie się na -200zł od opłaty programowej (łał). Wypełnianie profilu, jakimś mega trudnym zadaniem nie jest, opisujemy siebie i odpowiadamy na pytania typu: dlaczego chcesz być Au Pair, dlaczego rodzina powinna wybrać właśnie ciebie, co chcesz osiągnąć przez ten czas pobytu jako Au Pair itp. + w profilu pojawiają się nasze referencje odnośnie opieki (należy je dostarczyć chyba też w ciągu tych 2 tyg do biura) + możemy dodać mnóstwo zdjęć i napisać list do przyszłej host rodzinki. Jak już poradzimy sobie z tymi wszystkimi trudnościami związanymi z wypełnianiem profilu (ha! ja miałam łatwiej bo mogłam zadać miliony pytań Dominice, która już to wszystko miała za sobą)i kiedy nasze referencje zostaną potwierdzone, zaczyna się najlepsze - nasz profil zostaje otwarty i zaczyna się przygoda z rozmowami na Skypie. Aaa! Prawie bym zapomniała o jeszcze jednej opcji przy wypełnianiu profilu. Możemy do niego dołączyć trzyminutowy filmik. Ja niestety nie miałam okazji takiego nagrać. Jednak byłam "scenarzystą", "kamerzystą" i "edytorem" filmiku Dominiki, podczas którego tworzenia miałyśmy niezła zabawę, powstał nawet osobny "film" ze wpadkami(który raczej światła dziennego nie ujrzy). Wracając do rozmów z rodziną. Od agencji co jakiś czas dostajemy przesyłki z rożnego rodzaju kolorowymi ulotkami, książkami, pomocami. W pierwszej z nich znajduje się handbook gdzie w jednym z rozdziałów jest opisany cały ten proces rozmów, plus podane są przykładowe pytania do rodziny, które myślę, że są świetnym startem do rozpoczęcia konwersacji.
Wszystko zaczęło się od spotkania informacyjnego(haha jak to brzmi) nie mojego a Dominiki, która wybrała się na nie chyba w październiku(?) Do mnie na samym początku ten pomysł w 100% nie przemawiał. Byłam przekonana, że tak naprawdę nic z tego nie wyjdzie (czyli jak zwykle). Jednak widząc a może raczej słuchając relacji Dominiki z jej pierwszych rozmów skypowych z rodzinami i widząc ekscytacje, gdy na profilu pojawiały się nowe matche (do dziś pozostało mi obsesyjne sprawdzanie poczty) splagiatowałam jej pomysł i dwa miesiące później i ja się znalazłam na spotkaniu informacyjnym. Z tego, co się orientuje takie spotkania, na pewno odbywają się raz w miesiącu (a może nawet częściej) w kilkunastu miastach Polski. Moje odbyło się we Wrocławiu, całe to wydarzenie trwało ok. dwóch godzin, najpierw przedstawicielka programu - w moim wypadku była to Marta(przesympatyczna osoba) przedstawiła nam zasady, pokazała zdjęcia i opowiedziała o swoim roku w Stanach i swojej rodzinie goszczącej, odpowiedziała na wszelkie nurtujące nas pytania, na tym skończyła się część pierwsza. W części drugiej (oj, jak poważnie) odbywały się rozmowy z Martą po angielsku, by mogła sprawdzić, jak ten nasz poziom językowy wygląda i czy się w ogóle nadajemy ;) Jeśli jesteście zdecydowani na wyjazd, może warto na spotkaniu od razu zapytać o zniżki. Ja z jednej z takich zniżek skorzystałam i z tego, co wiem, jest ona na stałe wprowadzona do programu - jeśli wypełnicie profil w ciągu 2 tyg. od spotkania to łapiecie się na -200zł od opłaty programowej (łał). Wypełnianie profilu, jakimś mega trudnym zadaniem nie jest, opisujemy siebie i odpowiadamy na pytania typu: dlaczego chcesz być Au Pair, dlaczego rodzina powinna wybrać właśnie ciebie, co chcesz osiągnąć przez ten czas pobytu jako Au Pair itp. + w profilu pojawiają się nasze referencje odnośnie opieki (należy je dostarczyć chyba też w ciągu tych 2 tyg do biura) + możemy dodać mnóstwo zdjęć i napisać list do przyszłej host rodzinki. Jak już poradzimy sobie z tymi wszystkimi trudnościami związanymi z wypełnianiem profilu (ha! ja miałam łatwiej bo mogłam zadać miliony pytań Dominice, która już to wszystko miała za sobą)i kiedy nasze referencje zostaną potwierdzone, zaczyna się najlepsze - nasz profil zostaje otwarty i zaczyna się przygoda z rozmowami na Skypie. Aaa! Prawie bym zapomniała o jeszcze jednej opcji przy wypełnianiu profilu. Możemy do niego dołączyć trzyminutowy filmik. Ja niestety nie miałam okazji takiego nagrać. Jednak byłam "scenarzystą", "kamerzystą" i "edytorem" filmiku Dominiki, podczas którego tworzenia miałyśmy niezła zabawę, powstał nawet osobny "film" ze wpadkami(który raczej światła dziennego nie ujrzy). Wracając do rozmów z rodziną. Od agencji co jakiś czas dostajemy przesyłki z rożnego rodzaju kolorowymi ulotkami, książkami, pomocami. W pierwszej z nich znajduje się handbook gdzie w jednym z rozdziałów jest opisany cały ten proces rozmów, plus podane są przykładowe pytania do rodziny, które myślę, że są świetnym startem do rozpoczęcia konwersacji.
Pamiętam, że pierwszy match miałam w
Sylwestra i zaraz w pierwszy dzień Nowego Roku rozmawiałam już z rodziną. Nie
ma co ukrywać i chyba każdy tak ma, że jest strasznie zdenerwowany i boi się o
swój poziom angielskiego, żeby osoby siedzące po drugiej stronie cokolwiek
zrozumiały i żebyśmy nie wyszli na kompletnych idiotów, tak samo było ze mną.
Jednak z kolejną rodziną na koncie i kolejną rozmową na Skypie strach
mija, a zastępuje go ekscytacją i ciekawość czy znowu zostaną nam zadane te
same pytania( dlaczego chcesz wyjechać jako Au Pair, co
chcesz robić po powrocie, co lubisz robić w wolnym
czasie, jakie masz doświadczenie w opiece nad dziećmi itd. A
przecież wszystko to jest w profilu!) czy może host rodzinka wpadnie na
coś bardziej kreatywnego. Tak, wiem, że w pierwszych rozmowach trudno
pytać o cokolwiek innego niż te podstawy, jednak o wiele
bardziej cieszyły mnie te rozmowy na "luzie", niż te prowadzone w
stylu typowej rozmowy o prace, gdzie osoby z drugiej
strony odhaczały pytania z listy. Nie wiem z iloma rodzinami
ostatecznie rozmawiałam, na pewno była to liczbą dwucyfrowa. Jednak, to najpierw
Dominice udało się znaleźć w pobliżu Denver, tą właściwą rodzinę. „Moja”
pojawiła się jakoś miesiąc później(?) Pamiętam, że w momencie, kiedy Dominika
wiedziała, że jedzie już do Colorado, a okazało się, że na koncie i ja
mam rodzinę z tego stanu, ba! co więcej, że nasze miejscowości
znajdują się pół godziny jazdy samochodem od siebie! "Modliłam się"(a
Dominika odprawiała czary) żeby dobrze mi się z nimi rozmawiało a co żebym i ja
przypadła im do gustu... Udało się! Na drugi dzień po rozmowie, dostałam
wiadomość, że jeśli jestem zdecydowana, to chcą, żebym była ich nową Au Pair!
Szczerze mówiąc była to jedna z nielicznych rodzin, z
którymi naprawdę dobrze się rozmawiało(mam nadzieje,że kiedy
spotkamy się „na żywo” ta sytuacja nie ulegnie zmianie)
Po znalezieniu rodziny, przyszedł czas na
załatwianie pozostałych formalności. Pierwszą z nich było zapisanie się
na rozmowę z konsulem. Ja wybrałam konsulat w Krakowie. Na szczęście
wszystko szybko i sprawnie poszło. Sama rozmowa trwała może jakieś trzy minuty.
A łącznie w konsulacie byłam może godzinę, wliczając w to stanie po
drugiej stronie ulicy i czekanie na „zaproszenie” do budynku plus później
kolejne czekanie w poczekalni z numerkami. Pan urzędnik decydujący o wydaniu
wizy zadawał, myślę dość standardowe pytania(gdzie jadę; czy rozmawiałam z rodziną; iloma dziećmi będę się zajmować; w jakim są wieku; co
robiłam się do tej pory, a co chce robić po powrocie do
Polski; czy znam swoje prawa; jaki jest numer na pogotowie). Paszport z
wizą mogłam odebrać już dwa dni po wyznaczonym spotkaniu. Kolejną formalnością
było udanie się do lekarza rodzinnego, który uzupełnił świadectwo zdrowia,
następnie wizyta w sądzie, by uzyskać świadectwo o niekaralności i wyrobienie
międzynarodowego prawa jazdy. Gdy wszystko to udało mi się załatwić i przesłać
do biura w określonym terminie(co najmniej 3 tyg. od daty wylotu) pozostało mi
jedynie wymieniać e-maile z rodziną i czekać na informacje o bilecie lotniczym.
To tyle! W tym momencie do wylotu zostały dwa dni! Może, najwyższy czas zacząć
się pakować?
Sara
&Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz