27 wrz 2015

San Diego




<<<<<ENGLISH VERSION>>>>>

Dominika: Rozstanie z Colorado do najłatwiejszych nie należało. Obiecałam sobie, że na lotnisku płakać nie będę, ale pożegnanie z osobami, które tutaj w Stanach stały się moją drugą rodziną okazało się trudniejsze niż mogłam się tego spodziewać. Tak, polały się łzy (na szczęście lotnisko jest na takie sytuacje dobrze przygotowane, bo zanim nawet zdążyłam pomyśleć o  tym, że przydałaby mi się chusteczka, za mną stał już jeden z pracowników z całą paczką do mojej dyspozycji!).
Samo Kolorado też najwidoczniej nie było jeszcze gotowe się ze mną pożegnać! Kiedy już przeszłam przez kontrolę i poszukiwałam swojego gate'u, nagle rozległ się alarm ostrzegający o zbliżającym się tornado!  Wszyscy w pośpiechu zaczęli kierować się w stronę schronów, gdzie w dość klaustrofobicznych warunkach spędziliśmy 40 minut. Wszystko na szczęście skończyło się dobrze, a mój lot miał jedynie 20 minutowe opóźnienie. Kilka godzin później byłam już w Los Angeles i witałam się z moją nową host rodziną. Jak możecie się domyślić, dzień który był zarówno ostatnim z moją pierwszą host rodziną i pierwszym z nową był bardzo intensywny! Podobne były kolejne dni. Wszystko przechodziłam od nowa - poznawanie rodziny, sąsiedztwa, nowych osób. Jednak rok doświadczenia znaczne ułatwił sprawę. Po pierwszym tygodniu spędzonym w Kalifornii, jedna z moich nowych znajomych au pair, zapytała czy chciałabym dołączyć do niej i jej koleżanek w wyprawie do San Diego. Chyba sami możecie się domyślać jaka była moja odpowiedź! Sara, która w końcu(z tygodniowym opóźnieniem) dotarła do swojej nowej rodziny oraz jako, że  Newport Beach znajduje się po drodze do San Diego, także do nas dołączyła. Żeby uniknąć korków(a wierzcie mi korki w LA są okropne!) wyruszyłyśmy o 5 nad ranem a o 9 byłyśmy już na miejscu. Naszym pierwszym przystankiem była zatoka Tuna Harbor Park, gdzie znajduje się pomnik upamiętniający pocałunek marynarza i pielęgniarki, ukazany na słynnej fotografii wykonanej w 1945 roku. 


Udałyśmy się tam na krótki spacer deptakiem, który prowadzi do różnego rodzaju sklepów, restauracji oraz marketu rybnego. Kiedy powróciłyśmy do samochodu, jednogłośnie stwierdziłyśmy, że skoro mamy poświęcić cały dzień na zwiedzanie potrzebujemy dużej dawki kofeiny. Po wizycie w Starbucksie, udałyśmy się na Plażę Coronado, na której piasek w blasku słońca mieni się jak brokat. Kolejną plażą na naszej liście była Ocean Beach, blisko głównej ulicy pełnej sklepów z pamiątkami i restauracji. Po krótkim odpoczynku na piasku, udałyśmy się na lunch. Kolejnym miejscem, które odwiedziłyśmy była słynna La Jolla. Górzyste wybrzeża i plaże sprawiają, że miejsce to wygląda naprawdę przepięknie! Po przywitaniu się grupką lwów morskich   wypoczywających na skałach i zrobieniu kilku zdjęć, udałyśmy się na pożegnalne drinki. Po długim, ale bardzo przyjemnie spędzonym dniu, około godziny 21 zapakowałyśmy się do samochodu i ruszyłyśmy w kierunku LA.





                                                                       Dominika & Sara

4 komentarze:

  1. La Jolla Jest na mojej liście TO-DO więc zazdroszczę!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też na pewno jeszcze tam wrócimy ;)

      Usuń
    2. Nie zapomnijcie o mnie następnym razem :D (nastawiam sie na czerwiec 2016) hahha

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia <3 Pozdrawiam
    www.paulainteusa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

How I Moved To The USA. All rights reserved. BLOG DESIGN BY Labinastudio.
Back to Top