Sara: Na pierwszy cel podróży i to w dodatku samochodem(!) wybrałyśmy Stan Nowy Meksyk a dokładnie miasta: Santa Fe i Albuquerque. Idealnym weekendem na odwiedzenie tych miejsc, był ten zaraz po Święcie Dziękczynienia, zrezygnowałyśmy więc z zakupowych szaleństw w czarny piątek i zaraz z samego rana ruszyłyśmy w drogę. W czasie planowania naszego wyjazdu miałyśmy małe zamieszanie z tym kto bierze samochód, moi hości zaoferowali że ja mogę wziąć ale ostatecznie jednak pojechałyśmy Dominiki(długaaa historia).
Jako, że wyjazd samochodem z jedynie dwójką pasażerów kompletnie się nie opłaca, w drogę z nami udały się dwie dwie Au-Pair z Austrii. Świetnie się złożyło, bo jednej z nich host babcia(jak to dziwnie brzmi)ma dom w Santa Fe, więc zaoferowała, nam klucze do mieszkania. Nasz budżet zbytnio więc nie ucierpiał, traciłyśmy pieniądze jedynie na jedzenie i benzynę, która swoją drogą jest bardzo tania. W czasie całej naszej drogi(1550km) tankowałyśmy do pełna tylko dwa razy! Podróż zajęła nam około siedmiu godzin, więc każda z dziewczyn miała okazję doświadczyć jazdy na amerykańskiej autostradzie. Sama jazda była wręcz banalna!( no może z wyjątkiem kilku stromych zjazdów z gór). Z Denver do Santa Fe prowadzi jedna droga, na której nie ma sygnalizacji świetlnej, jeśli potrzebujemy się zatrzymać co kilka kilometrów są zjazdy a jeśli w dodatku prowadzimy samochód z automatyczną skrzynią biegów naprawdę nie ma się czym stresować, jazda staje się bardzo przyjemna a jedynie o co musimy zadbać to odpowiednia muzyka. Pierwszym naszym przystankiem, była granica między stanami, gdzie obowiązkowo musiałyśmy zrobić zdjęcie przy tablicy powitalnej.
Będąc już w Nowym Meksyku, pierwszym miastem które postanowiłyśmy zobaczyć było Taos a dokładnie wioska indiańska Taos Pueblo, udało nam się przyjechać tam godzinę przed zamknięciem i w samą porę na spacer z przewodnikiem. Wioska znajduję się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Ma około 1000 lat a na jej terenie swoje domy ma wiele rodzin Pueblo, jednak jedynie trzy mieszkają w wiosce przez cały rok, inni jedynie przebywają tam w okresie ważnych świąt. Na terenie wioski oprócz prywatnych domów, znajdują się pomieszczenia komercyjne dla turystów, oraz cmentarz, kościół i święta rzeka do której pod żadnym pozorem nie wolno wchodzić.
Gdy wieczorem w końcu dotarłyśmy do Santa Fe postanowiłyśmy się rozpakować i zjeść szybką kolację na mieście, bo na drugi dzień miałyśmy zaplanowane przedpołudnie w Albuquerque. Głównym powodem dla którego odwiedziłyśmy to miasto, był...uwaga! uwaga! serial Breaking Bad! (Dominika oglądała serial więc jest fanką, ja się do niego zabieram od jakiegoś czasu i coś mi to nie wychodzi) Odwiedziłyśmy dom Walter'a White'a, wpadłyśmy też na chwilę do Jesse'go i na koniec odwiedziłyśmy Candy Lady u której zaopatrzyłyśmy się w niebieskie cukierki. W Albuquerque zdążyłyśmy jeszcze przejść główny rynek, zjeść obiad i ruszyłyśmy z powrotem do Santa Fe by zobaczyć jeszcze więcej.
Santa Fe podobnie jak Albuquerque nie jest dużym miastem, większość udało nam się zobaczyć jednego dnia. To co nas zaskoczyło to ogrom świątecznych dekoracji zwłaszcza światełek które po zmroku rozświetliły cały rynek, a przecież dwa dni wcześniej dopiero co obchodziliśmy Święto Dziękczynienia! Pobyt w Santa Fe zaskoczył nas także Polskimi akcentami, najpierw spacerując natrafiłyśmy na sklep z Polską Sztuką Ludową a później w Starbucksie miałyśmy okazję porozmawiać z Polką, która mieszka od '85 roku w Stanach, wydaje mi się że dość dziwnie doszło do tego spotkania, więc może po prostu je opisze. Razem z Dominiką postanowiłyśmy wybrać się do Starbucksa w czasie kiedy dziewczyny z Austrii poszły szukać "odpowiedniego" klubu na wieczorne wyjście. Oczywiście stojąc w dość długiej kolejce do kasy rozmawiałyśmy dość żywiołowo po Polsku co zainteresowało stojącego za nami starszego Pana, zapytał skąd jesteśmy jak odpowiedziałyśmy, że z Polski okazało się, że jego dziewczyna która czeka w samochodzie jest Polką! Upewnił się, że w kawiarni będziemy jeszcze chwilę i zaraz z nią wrócił byśmy mogły zamienić kilka zdań. Naprawdę ciekawe i dość dziwne spotkanie! W ten sam wieczór spacerując po mieście Dominika zobaczyła swoje pierwsze sławne osoby, aktorów: Thomas'a Brodie-Sangster'a którego jako fanka Gry o Tron od razu skojarzyła z serialem oraz Dylan'a O'Brien. Od razu tą informacją podzieliła się ze mną(bo ja głupia w tym czasie wyszłam na środek ulicy by zrobić zdjęcie...aaaaa) próbowałyśmy ich jeszcze później gdzieś wypatrzyć, jednak niestety się nie udało. Ja jak prawdziwy stalker próbowałam wyjaśnić ich obecność, przeszukałam internet i okazało się że w tym czasie w okolicach Albuquerque/Santa Fe jest kręcona druga część filmu "Maze Runner"(chyba by wypadało więc zobaczyć pierwszą część).
W niedziele rano,po zjedzonym śniadaniu i odwiedzeniu jeszcze Canyon Road, która nazwana jest ulicą sztuki, ruszyłyśmy w drogę powrotną w kierunku Colorado, które w porównaniu do słonecznego Nowego Meksyku przywitało nas naprawdę mroźną pogodą(ah...szybki powrót do rzeczywistości). To co mi się najbardziej spodobało z całej naszej wyprawy to na pewno specyficzne architektura i wygląd budynków. Właśnie w takim typowo nowo meksykańskim domu miałyśmy okazję spędzić weekend! Oby więcej takich wypraw!
P.S Nie chciałam za bardzo tego wpisu spamować zdjęciami, a wierzcie mi mam ich jeszcze sporo, dlatego jak ktoś chce zobaczyć zapraszam do świeżo dodanej zakładki "zdjęcia" po prawej stronie!
Sara &Dominika
Niesamowite!!!
OdpowiedzUsuń